Poszedłbym za nią
biegnę za śmiercią
ona ucieka
nie bój się moja droga
proszę poczekaj
ucieczka
nic ci nie pomoże
robi uniki zwody
śmignęła w zboże
zadyszki dostałem
tu się położę
przymknąłem powieki
ręce złożyłem
i myślę sobie
jestem już stary
bo mi prysnęła
to ci sprinterka
poszedłbym za nią
nawet do raju
lecz tam grzeszników
kwiatami nie witają
może w domu
będę miał piekło
bo żonka
z obiadem czeka
ktoś dotknął ramienia
odwracam głowę
zdziwiony
kostucha się śmieje
teraz ja ciebie gonię
ty spadaj do Zołzy