Pióro 3
https://ridero.eu/pl/books/tytanowy_motyl/
Jego ciałem targnęło wzruszenie,
gdy pod palcami zarejestrował
nieregularne drgania jej serca.
Stała niewzruszona, niczym posąg.
Drugą ręką zdjął suknię,
z jej alabastrowych pleców.
Pojękiwała, tocząc w sobie walkę,
pomiędzy "chcę", a "powinnam".
Nie czuła potrzeby widzenia
tego, co działo się wokół.
Opaska nadal szczelnie
domykała jej powieki.
Chłonęła zapach,
przeżywała dotyk.
Oczekiwała smaku...
Rozłożył na scenie złoty atłas.
- Połóż się na brzuchu... - rozkazał.
Posłusznie poddała się
jego sugestii.
Poczuła na łydce metaliczny chłód,
a zaraz po nim usłyszała
charakterystyczny zgrzyt.
Powoli rozcinał jej suknię...
Ciekawość mieszała się
z oczekiwaniem, niepewność
z zaufaniem. Emocje osiągały
swój rozogniony zenit.
Sceniczne, ciężkie powietrze
nasiąkało teraz bogatą paletą
pozornie nieuchwytnych
dla nozdrzy feromonów.
Naraz, z głośników rozbrzmiała
inna, dotąd jej nieznana muzyka.
Przeszył ją dawno zapomniany,
dziewiczy dreszcz podniecenia,
gdy począł wodzić palcem
wzdłuż linii jej kręgosłupa.
Zastygła, gdy zimna kropla
spadła z impetem na
odsłoniętą łopatkę
i zatoczyła półkolistą trasę
pod jej prawą piersią.
Druga, sunęła szybko
w zagłębieniu pleców,
rozpadając się na milion
części, które znalazły swoją
przystań tuż nad miękką
koronką jej majtek.
- Co to jest?...- wyszeptała.
- Woda...- odparł spokojnie,
- Po prostu woda?
Spytała zaintrygowana.
- Po prostu woda... - uśmiechnął
się, zraszając obficie drżące pośladki.
Biały jedwab chłonął zachłannie
wilgoć, z każdej strony jej bielizny...
Odpływała sennie w otchłań
delikatności. Czuła się niczym
dawno nie podlewany kwiat,
łapczywie wprawiając w ruch
swoją namiętność.
Mimowolnie poruszała biodrami
w takt wibrujących wokół niej nut.
- Dotknij mnie...- poprosiła,
ale nie odpowiedział.
Na tkaninie okalającej pośladki,
poczuła niemal
niewyczuwalny dotyk
czegoś... przyjemnego.
Sunęło po niej,
zataczając wymyślne kręgi,
mozaiki i ścieżki, prowadzące
do osiągnięcia jakiegoś
bliżej nieokreślonego kształtu...
c. d. n.