Atakama
które nie miały szansy
zderzyć się w doku.
Cóż za zmarnowana szansa,
doprawdy,
co za szkoda.
Pozwalam swoim ustom błądzić
niczym karawana zgubiona
na złotawych wydmach
twojej klatki piersiowej.
Spod przymkniętych powiek
przyglądasz mi się leniwie
oczami wyrzeźbionymi
z lakierowanego drewna.
Zaciskasz nasze splecione dłonie,
pozwalając mi odczuć
swoją satysfakcję.
Jeszcze jeden pocałunek,
nim się pożegnamy.
Jeśli mnie kiedyś pokochasz,
będę ostatnim,
który się o tym dowie.