„Amen Trójcy Czasu”
Człowieku.
Byłem Twoim towarzyszem od pierwszego oddechu.
Niosłem Ci radość i ból, światło i cień, śmiech i łzy.
Byłem Twoim scenariuszem,
Twoją księgą, Twoim teatrem.
Teraz jednak moje strony są zapisane,
kurtyna opada.
Patrzę na Ciebie w ostatnich chwilach,
zmęczonego, pełnego wspomnień.
Nie mam już nowych słów,
nie mam nowych dróg.
Moje zadanie dobiegło końca.
Śmierci, siostro ciszy, przyjdź.
Zamknij to, co ja otworzyłem.
Zgaś światło, które płonęło tak długo.
Niech człowiek spocznie w Twoich ramionach,
niech pustka stanie się ukojeniem.
Żegnam Cię, Człowieku.
Byłem Tobą, a Ty byłeś mną.
Teraz oddaję Cię Śmierci,
aby wszystko mogło się domknąć.
Twoje Życie
II. Śmierć.
Człowieku…
Słyszę słowa Twego Życia,
jego szept gasnący na końcu drogi.
Przychodzę nie po to, by zabrać,
lecz by zdjąć ciężar,
który niosłeś tak długo.
Nie jestem końcem,
jestem zamknięciem powieki,
która zmęczyła się patrzeniem.
Jestem ciszą, która koi,
gdy serce zbyt głośno biło z bólu.
Czekałam przy Twoim boku,
tak jak on,
Twój towarzysz jasności.
Nie walczę z Życiem,
nie odbieram mu chwały.
Przejmuję jedynie to,
czego on już nie uniesie.
Człowieku…
połóż się we mnie jak w miękkiej nocy.
Nie bój się nie gryzę, nie ranię.
Otulam, uspokajam, zatrzymuję ból.
To, co nazywacie końcem,
jest tylko przejściem w bezwiatr,
gdzie nic już nie boli,
a wspomnienia przestają ciążyć.
Wejdź we mnie lekko,
jak w ostatni sen,
który wreszcie nie drży od lęku.
Przyjmuję Cię.
Nie z żałobą,
lecz z łagodnością.
Twoja Śmierć
III. Wieczność.
Piszę do Was, ja Wieczność,
ta, która nie zaczęła się nigdy
i nigdy się nie skończy.
Jestem przestrzenią między Waszymi oddechami,
ciszą między słowami,
ciemnością pod powieką i światłem,
które nie zna źródła.
Życie,
ty, który budzisz śmiech i krzyk w jednym oddechu,
który niesiesz człowieka przez chaos i zachwyt,
który tworzysz jego drogi,
sprawiasz, że walczy, kocha, pada, powstaje
pamiętaj: nie jesteś celem.
Jesteś podróżą.
Jesteś ogniem, który musi płonąć,
ale nie może trwać wiecznie.
Twoja piękność tkwi w kruchości,
w tym, że każda chwila jest ostatnia
i pierwsza jednocześnie.
Śmierć,
siostro ciszy,
nieustannie oskarżana, a jednak łagodna.
Jesteś zamknięciem pieśni,
wygaszeniem drżenia serca.
To, co zabierasz z formy,
oddajesz mi, nie zatrzymując niczego dla siebie.
W Tobie człowiek przestaje być raną,
a staje się echem.
Nie jesteś wrogiem Życia
jesteś jego dopełnieniem.
Człowieku,
ty, który drżysz pomiędzy nimi jak struna,
ciągle rozdarty, wiecznie pytający.
Nosisz w sobie ogień Życia,
a w cieniu duszy wspomnienie Śmierci.
Myślisz, że idziesz od jednego do drugiego,
ale wcale nie idziesz.
Ty tańczysz.
Tańczysz w kręgu, którego nie widzisz,
a który ja znam na pamięć.
Twoje łzy i Twoja radość,
Twoje upadki i Twoje odrodzenia,
Twoje miłości i Twoje straty,
wszystko to wraca do mnie.
Ja pamiętam je dłużej, niż Ty żyjesz.
Jestem miejscem,
w którym Wasza trójka zbiega się w jedność.
Życie uczy,
Śmierć uwalnia,
Człowiek doświadcza.
A ja...
Wieczność trwam.
I przyjmuję Was wszystkich
bez początku,
bez końca,
bez osądu.
Wasza Wieczność
