* (okruch chleba podsyci głód...)
okruch chleba podsyci głód
bochen wykarmi
tak jest z dotykiem
płomyk świecy rozjaśni
pożar spali
iskra wskaże
płomień oparzy
czy tak jest z ludźmi
szczegół
nieistotny
zagubiony
śmiertelny
niby taki niepozorny
a gdy jest ich więcej
potrafi zabić
zniszczyć dom
pobyć Bogiem
deszcz, który zatapia
uderza w twarz, w plecy i brzuch
kropla, która może być tylko śmieszna
śnieżka, urocza jak kotka
prosi o pieszczotę, rozpływa się w oczach
pluszak w rączkach dziecka
kostka cukru, słodki akcent
a lawina zgniata płuca
wyłamuje palce
ręce, nogi, korzenie
drzew
odmraża zdolność ruchu
i jutra
kamyk
źrenica pierścionka
czuła
bardziej bezbronna niż ludzkie oko
bo pozbawiona powieki
musi na wszystko patrzeć
i liczyć, że nie zostanie ukłuta
burza piaskowa niszczy karawany
histeryzuje, wygłupia makabrycznie
dopóki jej się nie odechce
rozkazuje i lekceważy
albo skała –
– o nią rozbijają się okręty
ptak
kruchy, nieważny
i czarna zasłona stada opadająca
ciężko
na głowy
drzew
przysłaniająca
ziemię
rozdziobująca
niebo
jak oczy, usta i ręce ludzkiego tłumu
dziobiące, zasłaniające
przytłaczające
kostka lodu
jej cały świat można zamknąć w szklance
osaczyć
jest tak uległa
że topnieje na miękkim języku
umiera na powietrzu, w wodzie, na dłoni
grad wybija dziury w oknach
w parasolach, ścianach
okryciach
i wybija rytm wszystkiemu co stoi na jego drodze
czy tak jest z człowiekiem ?
jednostką i masą ?
czy jednostka jest tak bezwolna i bez znaczenia
albo czy
jednostka jest neutralna, a masa wściekła ?
jeden klucz jakieś drzwi otworzy
w całym pęku można się zagubić
długo stać przed zamkniętym
tak długo, że będzie za późno na życie
szpikulcem sopla można przekłuć
palcem wskazującym…
a więc pojedynczość
p o s z c z e g ó l n o ś ć
ma znaczenie…
moc