* (noc oblazła starością...)
noc oblazła starością
skruszył się czar nieuchwytny
a gwiazdy kapią
i kapią
na głowy
co z okien sterczą
beznamiętnie
trzęsienie ziemi nie wzruszy nikogo
więc jakże noc poradzi dziurawa ?
wilgoć z rynien w dół ścieka
złota – gwieździsta
w niebie zrodzona
a że zwiędła
– bo natchnieniem nikogo nie ostała
więc odpadła
kolejno
jak z sakwy
złocistymi monetami...
głowy obwisły beznadziejnie
jak kukły znużone
na starych i niczyich sznurkach
brak reakcji
na cokolwiek
tylko ptaki rozdziobały
błyszczące ziarna
– co siły nie miały by na górze pozostać
noc wygasła i pomarszczona
w cień uszła
ostygła
w zapomnieniu
i śmiertelnym grymasie