Nocami
Pytasz co tam u mnie, potem się śmiejemy, mam ten uśmiech co ucho łączy z uchem, szkoda, że udawany
Daje Ci sygnały, że coś jest nie tak, że dręczy mnie to, czego nie ma już między nami
Znaczy wybacz jest, ale z jednej strony, z twojej wciąż zgrywanie, że wszystko jest w porządku
Sam już nie wiem czy coś czujesz, czy odpuszczasz, między nami unosi się dym, nad zgaszonym ogniskiem
Jestem rozdarty między dwoma wyborami, w końcu odejść i zacząć żyć bez ciebie, czy tkwić w tym nie wiadomo czym
Mówiłaś o przyjaźni, co to jest ta przyjaźń, jak zapomnieć o tym, co razem przeżyliśmy
Nasz obecny stan to niewiadoma, to zagadka na którą nie znam odpowiedzi, ni to przyjaźń, ni związek, nawet Scherlock nierozwiązałby naszych głupotek
A ja przywiązany do Ciebie, niby pies łańcuchem, nie potrafię odejść, mimo, że próbuje
Zostać tak jak jest, donikąd nie prowadzi, ślepa uliczka, chociaż z nią coś mam wspólnego, ślepo zakochany
Codziennie oszukuje się, że bez niej będzie lepiej, ale nie jest, i nie będzie, właśnie dzielę się tym w tekście
Mam na sercu bliznę, taką nie do zagojenia, nasze kłótnie i dramaty były bolesne, ale nie jest on porównywalny do kolejnego dnia bez Ciebie
Bywam patetyczny, i gloryfikuje przeszłość, ale tylko ona mi została, tak jak ból, i ciemność
Byłaś w dobrych, i złych chwilach tak pamiętam to, a po nocach oglądam stare zdjęcia, chociaż wiem, że będzie po tym gorzej
Ronie łzę, za łzą, kapie na nasze zdjęcie, byliśmy tacy piękni, i szczęśliwi, teraz wylewam na to smutek
Milion ludzi nie zazna nigdy miłości, ja zaznałem, błogosławieństwo, czy przekleństwo? Bo przez nią czuje, żal i samotność..