Pożegnanie króla Artura
Bitewny pył opada powoli
Kwiat mego rycerstwa, porówno z wrogami, leży pokotem,
Zbratany we wspólnej niedoli.
Wypatruję oczu, gdyż, zgodnie z umową, łódź miała po mnie
[przypłynąć,
Aby mnie zabrać do Krainy Cieni,
Gdzie będę wiecznie żył i grał w adriattino,
Popijał boski nektar i osiągnę zbawienie.
Strudzonej mej głowy, po raz pierwszy od lat,
Nie będzie zdobiła korona, ze złota wykonana,
Lecz wieniec skromny wawrzynu, świeży i pachnący,
Będziemy tańczyć do wtóru słodkich dźwięków lutni.
Nareszcie, jest! Ze mgły oparnej się wynurza,
Bijąc w wodę wiosłami długiemi;
Ze światem pora się pożegnać, na mnie juz czas,
Królestwo Logres zostawiam na Ziemi.
Obejrzę się po raz ostatni, na trupy mych rycerzy,
Pokalanych w błocie,
Zza horyzontu nadciągają ciemne chmury,
Kształtu nabierając złowróżebnego.
Biorę zamach, ciskając do jeziora
Swój miecz wierny, co dobrze mi służył,
Excaliburem zwany - chwyta go ramię,
Wynurza się z wody i niknie w odmętach.
Wsiadam do łodzi - wreszcie kres wędrówki,
Zszargane mam nerwy tysiąckrotnym bojem,
Dzisiaj czuję się dziwnie, nadzwyczaj spokojny,
Odpocznę sobie wnet, za Avalonu progiem.
Warszawa, 12.10.21