oliwki
słyszę ciebie jak strumień w Alpach Julijskich
gdy całowałaś najgłębiej
na chybotliwym kamieniu
pewność którą byłem
wszechświat w czapce z daszkiem
słyszę ciebie jak śmiech dziki
po kwaśnym złotym winie
kupowaliśmy je na poczcie
w butelkach po coli
gdy oddawałaś się biorąc wszystkie gwiazdy
na brzegu morza
nocy którą byłem
widzę ciebie jak tańczysz
w powidokach świtu gdy nie wiemy
czy oprócz nas ktokolwiek żyje
tylko oliwki pachną ziemia pyli w południe
a przezroczysta woda przypomina
by istnieć