Grzech
Usłyszałam tuż przy łożu głos anioła.
Ledwiem oczy otworzyła zadziwiona...
On już pieścił mnie i tulił, i całował...
Skrzydlatymi, srebrzystymi ramionami,
Pośród nocy mnie zdobywał oniemiałą.
Lecz poczułam boską bliskość między nami,
Kiedy bosko zapachniało jego ciało...
Ja płakałam i tuliłam się do niego,
Oplatałam jego dłońmi moją kibić,
A on dawał mi uroki ciała swego...
Aż się dzwon kościelny ozwał, hen zza szyby...
Zawstydzony i speszony swoim grzechem,
Wybiegł z domu... lecz zatrzymał się na chwilę;
Srebrne skrzydła mi zostawił na pociechę...
Tylko tyle mi zostało... tylko tyle...
Gliwice 25.03.2010 r.
Józef Ignacy Kraszewski (Półdiablę Weneckie)