spotkanie przypadkiem
w nieco egzotycznej scenerii
w lekkim szarym garniturze
w zamkniętej po szyję kamizelce
pomimo słońca operującego
w wysokim rejestrze
powoli zakłóca moje myśli
obserwuję skrycie
jest pochłonięty myślami
daleko stąd w innej przestrzeni
nie zabiegał o to spotkanie
ma śmiesznie zaokrąglone usta
jak skromna panienka
choć ten epitet nie pasuje
do postaci obcej a fascynującej
spoglądającej w dal z wysoka
nie reaguje na moje słowa
intryguje mnie milczeniem
popełniam wszelkie gafy
na siłę odwracam wzrok
powracam w obłędzie
urzeczona jak w romansie
w starodawnym stylu
moja psyche wielce uzależniona
na lewej dłoni gruba szeroka obrączka
w epicentrum słonecznych promieni
daremne ostrzeżenie
nie potrafię uwolnić się od ciemnych oczu
raniąco obojętnych
strzała kupidyna daje znać
trafiła celnie
w oziębłą powłokę spryskaną
silnym dezodorantem na ukąszenia
z melodramatem w tle
czy nastąpi podwójna odsłona
chcę podążać za marzeniem
słowiańska Wenus z prastarej figurki
odnaleziona w wykopaliskach
nie dorówna Afrodycie z Pafos
z morską falą
Bożena Joanna
Sierpień 2024