Każda prawda tylko jedna
Samotność ze mną kroczy
Puste przestrzenie parkingów
Widok wyludnionych molochów
I ani żywej duszy
Samotność moją kruszy
Odległe wspomnienie
Które we mnie istnieje
Bo gdy wszystko jest kłamstwem
Próba bliskości będzie zwykłym draństwem
Ale kiedyś było inaczej
Gdy świat nabierał znaczeń
Więc tylko prawda determinuje światopogląd
Lecz co gdy jej zabraknie
Może nigdy jej nie było
A tyłu za nią życie straciło
Bić się o nią gdy nie istnieje
Gdy tylko zamęt sieje
Próbować ją opisać
Zmierzyć zewidencjonować
W pamięci zachować
To tylko co pozwala przetrwać
Gdy huk bomb w okopach
Gdy reżim każe duszę rozkopać
Gdy mrok serce na pół rozdziera
Gdy z niedowierzaniem oczy przecierasz
Bo widok nieciekawy
W dodatku nie wiesz czy prawdziwy
Stwórz wtedy swoją własną prawdę
Prywatną nie żadną propagandę
Tylko taką niezniszczalną
Taką nieuleczalną
W ideałach zanurzoną
Niestrudzoną
I nawet gdyby nikt jej z tobą nie chciał dzielić
Nie pozwól serca na części zamienić
Wałcz o każdą sekundę by je potem w całość skleić
By nie zapomnieć
Że są powody by pchać się w te okopy
Każdy ma swoje
Ale tylko prawda pozwoli robić to we dwoje