Czas przeszły
Gdy czas zamyśleń jesiennych
Ścielił dywany czerwieni i złota
Pod zamszowym trzewikiem
Tak niewiele było trzeba
Dotknięcia w gęsi przelocie
Nad nieprzeniknioną wodą
Co spojrzenia w błękit zamienia
Skrzące się już bez pośpiechu
Chmurne sople lodu
Błąkający się komar
W ostatnim tańcu świata
Chwytając blade promienie
Szeptał ci o błędach złudzenia
Upojony niedzielnym rosołem
Mogłeś na kamiennej ławie
Zagubionej jak sama ona
Wśród Rudawskich szlaków
Podarować zwój ciepłych słów
Co szalem wełnianym byłyby
Na wychłodzone ramiona
Mogłeś mijając swe pory roku
Zatrzymać czas żartem w pół słowa
Zetrzeć patynę przebrzmiałych dni
---
Jednak nie ...
Zatem nie będzie jej spojrzeń wstecz
Kolejnego słupa ze słonych łez
Za utraconym światem