Misterium pojednania
Pozwól zatopić się naszym oczom
w wymienionym spojrzeniu,
które przeszywa nasze ciała
do szpiku kości, do chłodu duszy,
do upojenia i do obłędu.
Zamknij oczy potem i zaufaj mi:
dalej wszystko potoczy się samo,
wydarzy co ma być.
Dotkniesz mojego serca otwartą dłonią,
pogłaszczesz czule i obejmiesz je.
Wejdę w stan twego natchnienia
i rozdmucham ogień
tlący się w tobie od zawsze.
Będę smakował twój pot, skórę...
Oddech twój będę wdychał sapiący.
Zliżę ci każdą łzę szczęścia z błyszczącego oka
i przywrę na długo do ust rozchylonych w zdumieniu.
Całą cię rozbiorę, aż do duchowej intymności
i zatańczę jak szaman w twoim wnętrzu,
jak wódz plemienia poprowadzę cię
ku wyższym pokładom odczuwania spazmu.
Zagotuję krew twoją,
by zalać nią pościel chłodną,
by kipiało z ciebie pragnienie,
byś krzyczała z gorąca o ratunek.
Drap, wrzeszcz, gryź i wierzgaj...
Oto spełnia się zapomniane misterium...
Demoniczny taniec dwóch obdartych z ciał dusz,
który zaprowadzić nas ma na powrót do Raju.
Do Edenu, z którego wygnano naszych przodków,
bo zapodziali się w prozie życia
i zapomnieli o cieszeniu się sobą w prostocie.
Chodź, przytul się, oddaj mi ciało bez reszty,
musimy wybawić ludzkość od grzechu.
Od śmiertelnego grzechu zaniechania.
Witold Tylkowski