Istnieć
Widzieć w pierwszym Słońca blasku
uśmiech Boga w lustrze wody,
kiedy golę się o brzasku
nad strumykiem, ja - wciąż młody.
Za dnia kroczyć wzdłuż strumienia,
pod prąd, w górę, aż do źródeł,
idąc boso po kamieniach,
by utwardzać tak stóp skórę.
Mijać sarny i motyle,
słyszeć echo lasu śpiewu.
Być odważnym już na tyle,
by się nie bać losu gniewu.
A wieczorem się położyć
na gór szczycie pod gwiazdami
i tak właśnie uczyć się żyć,
jakby gwiazdy były nami.
Witold Tylkowski