Exitium monumentum
lubię sobie wyobrażać,
że jestem wilkiem.
Siedzę w moim ciepłym domu,
z gorącą czekoladą z piankami.
W mojej ręce spoczywa książka,
która pachnie starym żółtym papierem
Jestem otulona ciepłym kocem.
Słucham ulubionej muzyki.
Kiedy to wszystko mi się znudzi,
postanawiam się przewietrzyć.
Wychodzę wtedy z domu,
ubrana w ciepłe ubrania,
nasłuchując uważnie wszystkich odgłosów.
Tuż obok mojego domu jest las,
pełen skręconych drzew,
które o tej porze roku są jedynie czarnymi cieniami.
Jedynie gdzieniegdzie rumieni się zielenią
jakaś sosna, jodła lub świerk.
Wokół nie ma żadnych domów,
ani ulic.
Ludzie tu nie mieszkają,
może oprócz mnie.
W oddali coś przedziera się między zaroślami,
sprawiając, że zamarznięte drewno trzeszczy.
Musi to być jakieś zwierzę,
pchane głodem w tą lodowatą noc.
Wprost w objęcia śm...
Idę w tamtym kierunku,
ostrożnie stawiając stopy,
by nie skręcić kostki.
Śnieg tłumi dźwięk moich kroków,
dzięki czemu wiem dokładnie,
co się wokół mnie dzieje.
Z każdą chwilą zbliżam się do zwierzęcia.
Nie przedziera się już ono między konarami,
a raczej utknęło i szarpiąc się bezsilnie.
Powietrze pachnie krwią i strachem.
Zaczyna padać mocny śnieg,
zacierając ślady i maskując zapachy.
Dzięki temu zwierzyna może umknąć przed swoim łowcą.
Łatwo się zgubić.
Wszystko wygląda identycznie –
czarne drzewa
i białe, białe, białe płatki.
Opadam na cztery łapy,
zostawiając ubrania za sobą.
Mój węch jest czuły.
Dzięki niemu jeleń nie zdoła mi umknąć.
Unoszę uszy,
by usłyszeć moją ofiarę oraz innych łowców,
którzy mogliby połakomić się na mój posiłek.
Dzięki łapom mogę poruszać się szybciej i ciszej.
Kiedy pada śnieg,
lubię sobie wyobrażać,
że jestem człowiekiem...