Cisza serca
zamknięte w ciszy, gdzie nie ma nic,
ani radości, ani łez płonących,
tylko pustka – spokojna jak mgła.
Staram się nie czuć, bo każdy szept bólu
rozdziera powietrze na ostre szkło,
więc buduję ściany z oddechów bezdźwięcznych,
by żadna z emocji nie przeszła na wskroś.
Lecz czasem, gdy noc przychodzi bez cienia,
w środku mnie rośnie coś jak niemy krzyk.
Czy to jest strach, czy to już tęsknota,
której nie można od siebie odciąć?
Staram się nie czuć, a jednak w milczeniu
czuję, jak bije we mnie każdy dzień.
Jakbym chciał zatonąć, lecz wciąż wypływam,
choć serce spokojne, choć serce wciąż drży.