te ręce
godzinami nosiły mnie zanim zasnęłam
utrwaliłeś na zawsze moje dziecięce lata
dzień po dniu rok po roku jak rodzącą się
gwiazdę z zaufaniem zapatrzoną w kadr
te dłonie potrafiły wiele
przedmioty niezawodne
niezniszczalne w domu
meble szafki uzupełnione
fragmenty stłuczonej maski
zamazane ślady na płótnie
dzisiaj te dłonie spuchnięte
podrażnione czerwienią i fioletem
strzykawkami i igłami pompującymi
substancje podtrzymujące życie
pod respiratorem z morfiną
Atropos przecina życie jednym pociągnięciem
zapalenie płuc śmiertelnym wyrokiem
przeżyłeś noce sierpniowe w pamiętnym czterdziestym czwartym
nie poddałeś się ideologicznym zawirowaniom
byłeś prawym człowiekiem i kochającym ojcem
Bożena Joanna
Grudzień 2023