POLEMIZOWANIE
wzbiera w nim ulga jak skryty, głęboki ból
kłos samotności pochyla się w stronę tłumu
ziarno słów sypie się w bezwładnym wietrze
MI dano czas na łapczywe zbieranie oddechów
między prawdą a mirażem wibruje serca tętno
strumień obietnic przecieka przez puste dłonie
kropla po kropli rzeźbiąc rysy zapomnienia
Z kamienia wyrasta splątany korzeń pytań
rozszczepia dogmaty, szukając szczeliny
rozchyla ciemność, łaknąc promienia światła
jak dziecko, pytające o słońce
OWA chwila przebija pergaminowe niebo
chmury przyciskają blask nieskończoności
czasem niebo milczy, czasem piekło się żarzy –
w obu dusza dźwięczy jak donośne słowo
NIE pojmuję wciąż zawiłości nurtu rzeki:
czemu zmienia brzegi, ginąc w piachu pustyni?
a jednak śledzę cień jej wodnych zawirowań
szukając głębi poza granicą dna
POLEMIZOWANIE to taniec w gąszczu pytań
gdzie każdy gest jak liść w zawiłym locie –
może opaść, może wzbić się ku górze
ale zawsze dotyka gleby prawdy i nieba