nieprzyjazna bryza
szukam wolnego krzesła mgła zdobi wybrzeże
otacza gęstą koronką wulkaniczne skały
pionowe linie opadają stromo
przeglądają się w falach
nie odsłaniają w pełni
swoich kształtów
ukryte przyciągają
intensywniej wzrok
rufa powoli pustoszeje
bryza morska chłodzi
rozgrzane plecy doznają ulgi
tknięte lodowatym prysznicem
opieram dłonie na bandzie
śledzę wędrujące opary
zatarta grobla
wierzchołek zamku góruje znad chmur
w królestwie zwanym melancholią
moja lewa ręka zaciska się mimowolnie
nie potrafię rozprostować palców
rok trwała rehabilitacja
abym je mogła zgiąć
zaciśnięta pięść
czarowne widoki w obiektywie
wycieczkowicze schylają głowy
mitologiczni bogowie nieprzyjaźni
współczesnym turystom
czyżby zakłócali morską równowagę
a Neptun chce odstraszyć tłumy
spragnione kontaktu z przyrodą
wyspą na wyspie
z dumnie wznoszącymi się
murami dawnego zamczyska
szukam ciepłego zakątku
plecak wyściełany gąbką
ogrzewa zdrętwiałe palce
kleją się do nieprzemakalnej tkaniny
trudno rozkurczyć skostniałe paliczki
jeden po drugim prostuję jak w dziecinnej zabawie
na zewnątrz rozpromienione niebo
mgielny krajobraz odszedł w niepamięć
pora opuścić statek przegapiłam niesamowite widoki
biała matówka razi oczy lśnienie wprawia w zakłopotanie
czy odtworzę stracony czas wspinając się na wzgórze zamkowe
Bożena Joanna
lipiec 2023