choiny
szukam światła latarni morskiej
droga kręta opasuje budowę
białe zbiorniki na tle zieleni
patrzę na sosny o nietypowych kształtach
zwykle choina rwie się ku słońcu
symetryczne gałęzie dążą ku górze
dolne opadają pozostaje martwe igliwie
te drzewa nieco rozhisteryzowane
wymachują konarami
jakby zakosztowały szaleju
miotają się w dzikim tańcu
rozpoznaję lirową sosnę
rozdwojoną jak dawny instrument
jej siostry mnożą odnóża
rozpychają się jak podróżni w tłoku
podwójne wierzchołki ocierają się nawzajem
posłuszne taktom wiatrowej melodii
nie stoją w równym szeregu na piachu
mnożą nieskoordynowane ruchy
czyżby czuły niepokój
rozsadza lęk o sąsiada
nieznane substancje
woń inna niż żywica
prawie dwieście lat w symbiozie
z górującą nad nimi latarnią
czy zaakceptują nowe towarzystwo
grają w zielone
Bożena Joanna
październik 2022