Ostatnie słowa do syna
Jako embrion powstałeś z uczucia dwojga ludzi.
Pierwszy puls serca. Do życia zaczynałeś się budzić
Pierwszy ruch w brzuchu. Do życia się rwałeś.
Łono matki opuściłeś szczęście rodzicom dałeś
Najpierw z uporem powolne pełzanie
na czworakach i pierwsze powstanie.
Wreszcie wyprostowany na nogach obu
pewnym krokiem ruszyłeś do przodu
Bez trudu, slalomem mijałeś przeszkody
swobodnie jak kangur skakałeś przez kłody
w pław przez rwące rzeki nie szukając brodu
z łatwością przez życie płynąłeś do przodu
Wędrując w spiekocie i gdy śnieg prószył
gdy wiatr wiał w oczy i mróz szczypał w uszy
cały dzień od świtu do słońca zachodu
sił stawało więc ciągle parłeś do przodu
Napotykałeś wyzwania, wichury, tornada
choroby, śmierć bliskich, przyjaciela zdrada,
pogoda się psuła, docierał już powiew chłodu.
Ciężej było chodzić lecz z wiarą parłeś do przodu
Także teraz gdy droga pod górę a za nią urwisko
na horyzoncie chmury i finał i życia już blisko
wspinaj się choć za chwilę ciało w otchłań runie
Lecz dusza Twa nieśmiertelna, jak ptak ku niebu pofrunie
Spotkasz tam gromadę przyjaciół oddanych
Twoją matkę i brata dawno niewidzianych.
Niebawem do Was dołączę daję Ci słowo.
Będziemy rodziną na zawsze, bezterminowo
