podróż z klownem
podróż z klownem
była dziwna
bo miał pomalowaną twarz
na biało
i nieokreślony wiek
zmarszczki dookoła twarzy
od irytującego śmiechu
a śmiał się rzęsiście jak deszcz
obiegał mnie
dookoła
składał pokłony dziurawym
kapeluszem
jakby przez tę dziurę
ulecieć miała szczerość
ciągnął mnie za rękę
kłuł w bok
i coś wskazywał
paluchem lepkim od pudru
i kiepskich słodyczy
chichocząc, kiwając się,
w przód, w tył, w przód, w tył,
w przód, w
tył
jakby miał kręgosłup
z gumy
jakby cały był z obrzydliwie
wygimnastykowanej
masy
kipiącej energią
niekarmioną normalnym jedzeniem
był jak los, przeznaczenie,
piekło
ze swoją nadekspresją,
rozbuchanym szaleństwem,
żrącym niczym kwas seksapilem