Jeszcze raz o wierszach Aleksandra Wata
nie ma okien ani drzwi
A. Wat
Zrozumiałem,
że chodziło ci o to,
by szczelnie zabudować
widok na ból,
a do tego nic nie nadawało się lepiej
niż kamienny świat
świątyń, posągów
i tytanów.
Puste miejsca
pozalepiałeś wierzbami
i słowiańskim szlochem,
tu i ówdzie wtykając
nieco śpiewu żydowskich wygnańców
i gotowe.
Gdy to nie pomogło,
postanowiłeś zstąpić do podziemi,
nakrywając się marmurem
i niepamięcią,
która czasem leczy
naprawdę.