Poranny dylemat
Gdy noc oddaje świtaniu słodycz,
Księżyc już parzy kawę dla ranka,
sny ulatują z marzącej głowy,
jawa znów pod włos tak czule głaska.
Odbija echem fakt się od ściany,
że to świadomość powraca: ciach, ciach,
a ty mnie życie zwykłością ranisz,
pytasz czy coś bym stąd urwać zechciał.
Wszak nieświadome zmysły nie iskrzą
i dobrze jest mi trwać sobie sennie,
lecz nawet jeśli śnię jakąś przyszłość,
to czy dośni się ona beze mnie?
Witold Tylkowski