Na deszczowe dni
- O, kałuża! - krzyknął Stach,
kiedy rankiem stanął w drzwiach.
Napadało nocą tak,
że aż Stachem wstrząsnął strach.
Bo na deszcze butów brak...
jak więc z domu wyjść - no jak?
- Nie martw się, kochanie me,
jakieś buty znajdą się.
Choć już prawie był we łzach,
nowe buty ma już Stach.
Dwa kalosze włożył więc
i w kałużę zrobił bęc!
Czy ktoś słyszał, ktoś to grał,
żeby kalosz - sorry - dwa
radość taką chłopcu dał?
Ja słyszałam - ha, ha, ha!
Bo ode mnie (po dwóch dniach)
owe buty dostał Stach...
Teraz deszcz niestraszny, nie -
padać może, ile chce!
Gliwice 16.11.2020 r .