GRANICE - minispektakl
GRANICE
NARRATOR:
Teatrzyk jednego aktora „ZIELONKAWA GĘŚ”
ma zaszczyt przedstawić
spektakl pt.:
GRANICE.
Udział biorą:
- narrator,
- werble,
- kurtyna,
- gong,
- profesor Dociekalski,
- poeta Karkołomny,
- Przedrzeźnialski,
i publiczność.
KURTNA: Bzybzy-bzybzy-bzybzy-bzy!
GONG: Baaaang!
PROFESOR DOCIEKALSKI: Szanownie zebrani!
PRZEDRZEŹNIALSKI: Szykownie ubrani.
PROFESOR DOCIEKALSKI: Wie mężczyzna i niewiastka
co to jest namiastka.
Budzą nasze irytacje
jakieś marne imitacje.
Komu w sztuce nie wychodzi,
często falsyfikat płodzi.
PRZEDRZEŹNIALSKI: Komu w sztuce nie wychodzi,
sporo dzieci płodzi.
PROFESOR DOCIEKALSKI: Podkreślenia to wymaga,
Że plagiaty to dziś plaga.
PRZEDRZEŹNIALSKI: Podkreślenia to wymaga:
Profesora męczy zgaga.
PROFESOR DOCIEKALSKI: Ktoś tu ze mnie robi kpiny!
Tedy wykład nasz kończymy!
Kłania się nisko i wychodzi.
Zdezorientowana publiczność bije brawo.
NARRATOR: Proszę państwa, teraz szok!
Oto karkołomny skok,
jak podała już gazeta,
wykona znany poeta.
Będzie trzymał w zębach tomik
oraz laury miał na skroni.
Poczwórne salto wykona
i na oczach nam nie skona.
Gdy się wszystko uda ładnie,
To mu laur z głowy nie spadnie.
PUBLICZNOŚĆ (w napięciu): Ooooooo!
Poeta Karkołomny wychodzi na scenę, poprawia wieniec na głowie i wkłada swój tomik wierszy w zęby.
Publiczność zamiera w napięciu.
WERBLE: Trrrrrrr-rrrrrr-rrrrr-rrrrrr-ryr!
Poeta Karkołomny skacze w górę, wykonuje poczwórne salto
i po miękkim lądowaniu kłania się wdzięcznie zebranym.
PUBLICZNOŚĆ (z podziwem): Ooooooo!
Przedrzeźnialski ripostuje wybiegając na środek sceny, podskakuje i niezgrabnie
pada z hukiem na twarz:
PLASK!
PUBLICZNOŚĆ (zawiedziona): Ooooooooch!
NARRATOR: Morał zamknę w takim zdaniu:
Są granice w przedrzeźnianiu.
PRZEDRZEŹNIALSKI (słabo): …drzeźnianiu…
Kurtyna opada zamaszyście: Szszszszasz...
GONG: Baaaang!
Koniec
Bogumił Pijanowski