Szumnie.
Dumnie wznosząc toast za żywota swego kres.
Zerkając nierozumnie na ucztę własnych rąk,
Sam jeden ale tłumnie robił na przód smutny krok.
Mając na względzie własne przejęcie,
Szybko szedł, nierozważnie, nie obchodziło go wtedy już prawie nic.
Pędząc przed siebie nie patrzył w około, ani na ludzi nie zważał też
Będących w szoku i oniemiałych – ach! Bo widział już cel.
Gdy znalazł się już tak blisko celu, prawie tam wszedł, lecz
Przystanął na moment, westchną cichutko, popatrzył na siebie i nagle ach!
Spiął jak najmocniej co z niego zostało, spojrzał przed siebie i zrobił krok
Przeszedł… Och… Całkiem go porwał ten Nowy Rok.