Na schodach Lindos
Tylko Ty - różanym świtem,
potrafisz tak pięknie zbudzić
to portowe miasto.
Dla Ciebie świergocą ptaki
w pastelowym brzasku
i cykady wyruszają na zielone trawy,
grzechotem wprawiając je w ruch.
Morze cichutko nuci swoją pieśń,
przykryte srebrnoszarym płaszczem
aż po horyzont.
Ziemia pachnie kwiatem róż,
a Ty przechadzasz się sosnowym lasem
wśród stada danieli.
Stoję na schodach do nieba
w blasku żółtopomarańczowej pochodni,
niczym bezgłowa Nike Pytokritosa
w kołowrocie życia.