Serce z plastiku
jakby chciało wpuścić
do środka światło.
Każdy puls jest echem
fabryki, w której miłość
odlano w formę bez uczuć.
Nie zranisz ostrzem słów,
nie złamie się
pod ciężarem wspomnień.
Gładkie i chłodne.
Nie zna zmęczenia,
nie krwawi z bólu,
nie topnieje w upale,
nie pęka na mrozie.
Świat je formował
z zachwytem,
chociaż z odpadów.
Mikroplastiki są już wszędzie –
w powietrzu,
w wodzie,
w glebie.
Wdychane do płuc
przedostają się
do krwiobiegu.
Są niewidoczne,
ciche i bezlitosne.
Trwają wiecznie.
Nie opuszczą nas...
Nigdy.