Odwiedziny
Przychodziłeś po kryjomu, kiedy księżyc
rzeźbił kształty w bladych nutach nocnej ciszy.
Przynosiłeś ciepło marzeń i rumiane
słowa , myśląc, że już śpi i cię nie słyszy.
Udawała, że nic nie wie, by nie płoszyć
ich melodii. Brzmiała z serca, w moc poruszeń.
A gdy rano się budziła, to na rzęsie
ślad zostawał, jakby diament – jej okruszek
barw tysiąca jednej nocy. Tęskniąc skrycie
znów czekała do kolejnej wam północy.
Nie przyszedłeś tamtym razem.
Wciąż ma żale
(od tej pory, gdy zasypia), wilgne oczy.