Jarzębina
Lasy, łąki, wolna kwieciem,
zaklinając w los wciąż śniła.
Bukiet marzeń układała.
Czas łaskawiec się nie imał
jej natury niepłochliwej.
Kiedy stała tam w ogrodzie
przyciągała setki oczu,
tak od święta, jak i co dzień.
W maju bielą zadziwiała.
Widok cieszył twarzy zmysły.
Wiatr siał wici, że gdy sierpień
na owoce pora przyszła
tycjanowo urodziwe,
z myśli wielu w moc tłoczone.
W takie wrześniem również liście
przemianległe wzbogacona.
By z uczucia w późną jesień,
kiedy rubin w koral wśniła,
dumna dobrem nieodpartym
ugościła. Przyszła zima.