daleko do Oz
stukając w klawiaturę
odchylam w bok głowę
poprawiam fryzurę
z obawą zerkam w zwierciadło na ścianie
coś się poruszyło
w pozłacanej ramie
brzegi ust znajomych lekko się unoszą
oczy lazurowe o rozmowę proszą
obracam więc fotel
patrzę w lustra stronę
i wyciągam rękę
pragnę dotknąć twojej
palce moje łakną szorstkości policzka
niczego nie czuję
tafla lustra jest śliska
przykładam czoło
chłód skórę przenika
chyba się boję
zegar przestał tykać
tak bardzo chciałabym szklany mur przeniknąć
dziś znów się nie uda
nie jestem Alicją
