chłopak
spokój, postawa
jakaś dziwna aura dookoła
może oczy - iskry świecące
głębokie jak otchłań, nieskończona zresztą
przeszywają do samego dna
jakby jednym spojrzeniem
wiedział wszystko
oni nie wiedzą
cierpiał – nawet bardzo, płakał długo
bez łez z początku, teraz płacze inaczej
śmiał się z innym, milczał sam - z innymi też
mówił, plótł trzy po trzy
czasami powiedział coś mądrego
rzucił dwa słówka - celne
w sam środek tarczy basem trafione
zazwyczaj nierozumiany, trochę zalękniony
z początku się przejmował, bardzo nawet
kiedyś wiedział dużo, był pewien swoich racji
teraz wie mało, a mimo to więcej
jest pewny siebie, było inaczej
z czasem zrozumiał to czego zrozumieć się nie da
pozorne zaprzeczenie jednak więcej w nim mądrości
niż można powiedzieć, napisać
długo myślał, że wie, gdy w końcu wie – nie mówi
milczy jakby miało to coś zmienić
spał długo - tak jak oni