Bal na dworze w Kamelot
Bębny nadają rytm, tęskne pienie dud,
Dwunastu paladynów rusza do tańca,
Wraz z damami serca tańcząc po kres,
W tonicznej wariacji rozszalałych zmysłów,
W półmroku łuczyw, płonących na ścianach.
W pierwszej parze tańczy król z królową,
Z Gwenore u boku, ona w sukni umajonej
Czerwcowym kwieciem, on w letniej odzieży,
Tańczą l'estampie w uniesieniu.
Tańczą, jakby nie było przyszłości,
Jak gdyby byli panami czasu im danego.
Tuż za nim idzie Lancelot z Panią Briseną,
Rzucając ukradkowe spojrzenia na królowę,
Roztańczoną, radośnie przegiętą na ramieniu Artura,
Setki czarnych myśli roją mu się w głowie.
Już kluje się plan, ażeby ją uwieść,
A króla życia zbawić, dając mu truciznę.
Dalej idzie Gavain, najbliższy druh Artura,
Potem pan Bors, pan Meillot, pod ramię z damami
Swego serca, tańcząc, osiągają granice ekstazy,
Która zbliża ich do Boga w niebiesiech,
Rozchichotana szczebiotem beztroskim,
Na razie zdaje się zapominać o wszelkich problemach.
Warszawa, 14 X 2021