ODWIEDZINY DON QUIXOTE'A NA ZAMKU KSIĘCIA
Postanowił osobiście poznać tego zucha,
Pogromcę tygrysów, tudzież zabójcę olbrzymów,
Znanego-li powszechnie z nieulękłego ducha,
Słynnego hen, od samej Iberii aż do Krymu,
Na dźwięk imienia jego padają nawet muchy.
Jakoż przybyłem, konno, zbrojno, tudzież w asyście
Mojego wiernego giermka, senhor Sancho Panzy,
Z konia zeskoczyłem prosto na ziemię,
A trawa się pod mymi stopami zazieleniła!
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam ludzie,
Urodziłem się po to, by potwory zabijać!
Wtem wzrok mój spoczął na cudnym obliczu
Najnadobniejszej niewiasty, którą nosi Ziemia,
Pierś nader powabna, smagłe jej lico,
Pomarańczowa suknia skrywa jej stopy!
Kibić smuklejsza niż u łani, ach! co za cudo,
Jakie musi mieć przepiękne uda!
Zbliżam się ku niej, ku pięknej istocie,
Z nadzieją niepłonną, iż nie dostanę czarnej polewki,
Głosem nienaturalnie grubym - oznaka buzującej namiętności,
Przedstawiam się - zyskuję uśmiech,
Podaje mi do ucałowania swą dłoń, niby kwiat róży,
Składam na niej nabożny pocałunek.
Deh, querida mia, mruczę z lubością,
Na poły po włosku - na pół po hiszpańsku,
Dialektem z La Manchy, co wywołuje jej uśmiech,
Twój zapach doprowadza mnie do obłędu,
Dla Ciebie olbrzymy zwalczał będę!
Dobrze kochany (rzecze mi ona)
Głosem słowika, słodszym od miodu,
Zginąłem całkiem, przepadłem w jej tembrze,
Jestem Kitri, młynarka z La Convixion,
Mogłeś waść słyszeć o mnie.
Wpatrzyłem się zachwytu pełen
W jej czarne oczy i takież włosy
Postanowiłem - serce nie sługa
Że będę bronił jej do ostatka.
Lecz zarówno Panza, jak i książę
Wmawiają mi że to zjawa z mego snu,
Kochałem zjawę? O, jam nieszczęsny!
Lecz nie było czasu na rozmyślania,
Gdyż wszyscy składają nam gratulacje!
Fetowani i będący u szczytu uznania,
Kłaniamy się nisko do samej ziemi,
Następnie zajmujemy miejsca przy długim stole,
Zastawionym suto jedzeniem,
Wtenczas to na naszą cześć
Ozwały się radosne pienia.
Siedząc przy stole, z ulgą zdejmuję
Z głowy swój hełm, do garnka podobny,
Zaczynam jeść frukty i wiktuały,
Słuchając wiwatów na swoją cześć,
Popijam winem, lekkim, toskańskim,
Importowanym z dalekiej Italii.
Wszyscy wydają się być zachwyceni
Naszym wyczynem - dalibóg, to prawda!
I nic już nie kładzie się cieniem
Na naszej świeżo zyskanej sławie!
Lecz pora już kończyć ten opis przydługi
I zostawić Publice głos w tej sprawie.
Warszawa, 3.03.2024