JESIENNA MELANCHOLIA
Muszę odzyskać swój czas stracony,
Choć instynkt mi mówi, że nie ma co tęsknić,
I opłakiwać lata minione.
Muszę żyć naprzód, nie bacząc na biedę,
Wyzwolić umysł z pułapki świata,
Nie zwracać uwagi na zazdrośników,
Choćby mnie mieli wziąć za wariata.
Wziąć za wariata – mało mnie obchodzi
Ich o mnie opinia, powiedzmy sobie szczerze,
Niech sobie gadają, furda, ich prawo,
Ja się zamienię z wolna w nietoperza.
Nie zwracam uwagi na podszepty złych ludzi,
Kieruję się w życiu swym własnym kompasem,
Który mnie czasem, co prawda, zawodzi,
Kierując prosto na podstępne rafy.
Było ich mnóstwo, co jasno dowodzi,
Że ten mój kompas niezbyt dobrze działał,
Ale już teraz jest wyregulowany,
Igła wskazuje północ śmiało.
Odnajdę szczęście, na przekór losowi,
Choćby miało się ukryć gdzieś na krańcach świata,
Na pohybel smutkom, na złość Szatanowi,
Na przekór złym Rumunom pokonam wiatry.
Mam mnóstwo wiary we własne siły,
I – wbrew pozorom – jestem mocny,
Choćbym czasem upadał, to powstanę,
Nie dam się złamać – jestem czerstwy.
Warszawa, 30 X 2025

 
              


