*Za zakrętem ( erekcjato )
W zaułku,
tam gdzie światło latarni się kończy,
lekko
ciepłem otulił, odgarnął włosy
- misternie spleciony warkocz,
rozplótł...
Uczesał po swojemu (wie ze tego nie lubię)
Szeptał na ucho, chcąc odwrócić uwagę.
Bezczelny, próbował rozpiąć bluzkę,
zajrzał pod spódnicę
(sprawdzał, czy nie wyszłam bez bielizny)
Skradł kilka pocałunków, tak mimochodem.
Figlarz.
Zrezygnowany, czy tez spłoszony
wycofał się,
by za moment powrócić ze
zdwojoną siłą.,.
Biegłam... doganiał.
czułam na plecach jego oddech...
Zdążyłam zatrzasnąć drzwi.
Usłyszałam tylko wściekle, soczyste
przekleństwo
.
.
.
.
wiatru