*Zmierzchanie
W konarach drzew przysiadł wiatr,
rozperlił purpurę i złoto.
Z wolna szarzało.
Ciemność drżała od wzruszeń.
Szepty słów rozsypała pomiędzy gwiazdami.
.
Powoli wszystko cichnie.
.
Nim świt świergotem dzień nowy opowie,
coraz bardziej senny, przygarbiony zmęczeniem
srebrem niebo wyszywa,
by po chwili
opaść delikatnie za Cumówką.
Wieczór nieśpiesznie zapala latarnie.
.
Tyle magii mają chwile...
.
Chowam je wszystkie. w dziurawą kieszeń
w której rozgościł się tylko smutek.