Jesień
Popłynąłem z wiatrem, między drzew koronami
One inaczej brzmią, gdy liście rdzawy kolor mają
Szeleszczą, stukocą, w sen zapadają
Nagle cisza zapadła, choć wiatr wciąż dmucha
Ale jak by chłodniejszy, dreszcze wzbudza.
Podmuch delikatny, ostatni liść w kolorze słońca zachodu
Zdmuchnął z drzewa i zabrał, gdzieś poza zasięg wzroku.
Już nie ma co szumieć, szelest cichy ustał
Drzew puste korony, przeszywa głucha pustka
Na chwilę wszystko zastygło i za dni parę
Białym kocem, świat się okryje niedbale