Morze, moje morze
Choć, może nam nie po drodze
Wszak, całe życie spędziłem
Wśród górskich szczytów
Ale gdy Ciebie, jako dziecko pierwszy raz ujrzałem
Już nigdy nie mogłem zapomnieć, myślałem o tobie stale
Moje serce zostało, mój duch mnie woła
Tam, gdzie zamiast zaśnieżonych szczytów
Nad miastem dumnie stoją żurawie
Morze, moje morze
Wracasz w mojej pamięci
Wracają żagle, snujące się na horyzontu krawędzi
Wraca słońce, chowające się w twoją toń spokojną
Czerwienią, malując niebo nade mną
Kawałek mnie, leży wysoko wśród tatrzańskich kniei
Drugi, zabrało morze i nic mi już nie pomoże
Jestem rozdarty między dwa skrajne światy
Błąkam się jak duch nieporadny
Czuję to, nie należę do nikogo
Morze, moje morze
Patrząc w dół, z górskiego szczytu
Brakuje mi twojego szumu
A gdy jestem z tobą, moje morze
Czuję że coś woła mnie
W góry z powrotem