[Wybór nie taki.]
żyć inaczej kiedyś chciałem.
W złości jaką wszyscy znają,
zagubić się planowałem.
Na nic zdały się namowy
skoro umysł mój jak ściana.
Beton wlał się do mej głowy
- szaleńca szukałem miana.
Droga się wydawać mogła
prostą do takich wymiarów.
Cel doza goryczy wzmogła,
pilnując moich zamiarów.
Jednakże światło znajome,
otuliło mnie spokojem.
Moje ciało umęczone,
zabłysło błogim nastrojem.
Poznałem czyja to władza
emocje moje poruszy.
Jej siła już zaprowadza,
ład w sercu dzikim i duszy.