Historia odpuszczenia
z trylionami gorących gwiazd.
Pytałem mędrców gdzie jesteś
- milczeli jak przydrożny głaz.
Nad brzegami zdradliwych wód,
wśród bezkresów skrytych ścieżek;
gnałem z wiarą by zrozumieć
że z sercem wygrać nie mam szans.
Mijałem sny w których z tobą
malowałem świat na różowo.
Farbą, kredką, czułym słowem
z miną słodką z iskrą w oku.
Poczułem ból, poznałem lęk
a miłość wciąż mówiła pas.
Nie słuchałem - winiłem los
za lojalność wobec nieszczęść.
Ostatnia próba film i klaps.
Scena moja; potyczka, fałsz.
Ranne ręce, zbite nogi
nie dały rady - zapał zgasł.