klauny
rozśmieszają, żeby zmylić czujność
rozśmieszają – a tak naprawdę
śmieją się
stroją miny
pod którymi ukrywają tajemnice
jak przebiegłe kobiety pod falbanami spódnic
szorstkość cellulitu
i rybią obłość ud
potrzebują widowni, widza, odbiorcy
któremu prysną balonami
w twarz
nachalne jak jutro
fascynujące jak fosfor
gwiazd na ciemnym niebie
ciągną za rękę jak dziecko
któremu trzeba objaśnić świat
(albo zmusić do zjedzenia
niedobrej zupy)
i objaśniają
chichocząc
czyżby bały się ważnych słów
albo nie umiały niczego poza
ironią
wyślizgującą się (niczym wąż
z kryjówki małpiej artykulacji i póz
bezkarne
jak demony
i święte mikołaje
nachalne jak bezdomni
i natręctwa myślowe
szalone
i oswojone, jak choroba w szpitalnej sali,
intymne
niczym narzędzie chirurgiczne
upośledzone ? błyskotliwe ?
a może błyskotliwie upośledzone
sprawiają wrażenie
dobrze wiedzą w jakim celu
pomiędzy aniołem a kamerdynerem Hadesu ?
kim są ?
klauny…
boję się klaunów
ich kolorowych piłeczek
umiejętności żonglowania
ich milczenia
namalowanego od ucha do ucha
krwistego uśmiechu
cienia na kredowobiałym czole
zmarszczki, która jest kimś innym
pocących i rozpadających się twarzy
kim są ? przeklęte