O Pale, Gorzale i Uchwale czyli pierwsze kroki do Nowej Medialnej Epoki.
bo dziś został dopadnięty największy bandyta. Ukrywał się i zabarykadował w swojej ogromnej, niedostępnej , ufortyfikowanej posiadłości na drugim piętrze spółdzielczego bloku mieszkalnego.
Bo dowiedział się od żony,
Że są w kraju jakiejś grupy,
Co się dorwą mu do dupy.
Za telefon więc się łapie
I tak gębą swoją kłapie
-Czy widziałeś ty tę małpę
Co opluwa mnie w TVP?
Niepodobna tego słuchać.
Nie będziemy na to chuchać.
Czas wziąć sprawy w swoje ręce
I ukręcić łeb naprędce
Temu chamstwu i tej gnidzie.
Z pierdla nigdy on nie wyjdzie.
Przeto wszystkim rozkazuję
I ostrzegam nie żartuję,
Już podjąłem mą decyzję,
Przejmujemy telewizję.
Uruchomić siłowniki,
Czas na zmiany skurczybyki.
Nadszedł czas na nasze cuda
I cóż z tego, że obłuda,
Że to wszystko jedno kłamstwo
Czas pogonić już te draństwo.
Ileż można stale pościć
I w pałacach się nie gościć?
Wezwać do mnie pułkownika
To nie sprawa dla taktyka.
Tu wystarczy zwykły rympał,
Który zrobi każdy cymbał.
Już pułkownik stoi w progu.
-No już jesteś, chwała Bogu.
Mam dla ciebie dziś zadanie.
-Każde spełnię jaśnie panie.
-Sprawa prosta, omówiona .
-Tak Doneczku, się wykona.
-Ty Gorzała, waż swe słowa
Bo poleci twoja głowa.
"Pan Gorzała", taka ksywka.
Przypisała mu ją dziwka,
Co z nim wódę zawsze chlała,
Stąd przezwisko "pan Gorzała".
Pan Gorzała jest speszony.
Nie zauważył Donka żony.
-Oj przepraszam to z radości,
Że u ciebie jestem w gości.
Jeszcze trochę pogadali
Lecz już dzisiaj nic nie chlali.
Gubernator trzyma gałę
Chłodno żegna już Gorzałę.
Szybko dopił czarną kawę
I załatwia dalej sprawę.
W kąt już rzucił swoją gałą
By rozmawiać teraz z Pałą.
A pan Pała to figura.
W ministerstwie ma dwa biura.
Lecz przy Donku pełen trwogi
Zawsze staje na dwie nogi,
Słucha co mu szef rozkaże
Cicho szepcząc mój Oskarze.
Dziś Oskara boli głowa
Kiedy mówi mu te słowa:
Dzisiaj w nocy bądź na warcie
Jest potrzebne twoje wsparcie
Będzie akcja "Woronicza".
Żadna rada pracownicza,
Żadna siła, żadna moc
Nie powstrzyma nas w tę noc.
A i jeszcze jedna sprawa,
Która może być ciekawa.
Do Gorzały zadzwoń Pało
Bo o pracy wiesz za mało.
Wy pracujcie bardzo blisko,
Bo was łączy stanowisko.
On ci powie przy kolacji
Jak uniknąć demonstracji
On ci wszystko wytłumaczy,
Jak masz zabrać się do pracy,
Jak masz użyć prowokacji
W imię naszej demokracji.
-Ja już jestem po rozmowie,
Pała drapie się po głowie,
-Był zalany cały w trupa.
"Chuj, dupa, kamieni kupa".
Tyle tylko zrozumiałem
Lecz kamienie nazbierałem.
Usypane wzdłuż chodników
Będą czekać na rolników.
-Szybko uczysz się mój Pało
Może wyjdziesz z tego cało?
To na tyle do widzenia
Mam coś jeszcze do zrobienia.
Jeszcze jeden kroczek mały.
Trza zadzwonić do Uchwały
Pan Uchwała to jest gnida
Taki zawsze się im przyda
Taka menda bardzo śliska
Nadużywa stanowiska,
Generalny prokurator
I nikczemny prowokator.
Lecz nieważne w tym momencie
Gdy historia na zakręcie.
Już intryga jest gotowa
Jeszcze tylko krótkie słowa
Pan Uchwała wierny sługa
Więc rozmowa nie jest długa.
-Czy pamiętasz moją radę
Jak wręczałem ci posadę?
Mówiłem to każdemu z was
Przypominam więc jeszcze raz
Zapamiętaj co przekażę
Bo inaczej cię ukarzę
Dałem ci te stanowisko
Możesz na nim robić wszystko
Spełniać wszystkie swe marzenia
I najgłupsze urojenia
Lecz gdy będę ja w potrzebie
Wszystko zrobisz jak dla siebie.
Właśnie przyszła taka pora
Bym skorzystał z profesora
Drogocennych twoich porad
By tumanić elektorat.
Telewizję odbijamy
A papierów my nie mamy
By załatwić czysto sprawę
Trzeba dla nas mieć podstawę
Pan Uchwała już rozkwita,
Że się Donald o coś pyta.
-Nie ma dla mnie żadnej sprawy
Będę szukał tej podstawy.
O wynikach wkrótce powiem
Jak się tylko czegoś dowiem.
Dni mijają, a on szuka
Donek w głowę palcem puka
Bo Ministra ma nieuka.
Lecz to wszystko było potem
Wróćmy zatem tu z powrotem
Gdzie historia ta się toczy.
Donek zamknął swoje oczy.
W wyobraźni ma swą wizję,
Że już zdobył telewizję.
Lecz się cięgle niepokoi
Czy Gorzała chociaż stoi.
Musi zajrzeć do Gorzały
Czy nie zalał znowu pały.
Sam wszystkiego dopilnuje,
Nikt niczego nie zepsuje.
Drzwi otworzył u Gorzały
A ten siedzi jakiś mały
Przewidując Donald burze
Zaczął gadać o kulturze
-Wszak ty jesteś od kultury
Czy jest coś z literatury
Coś co wpadło w oko tobie,
Poświęcone mej osobie.
Pan Gorzała chwiejnym krokiem
Wodząc wokół mętnym wzrokiem
Szedł do biurka, a na biurku
Ułożone jak po sznurku
Zapisanych kartek góra
I papiery jakieś z biura.
-Tutaj wszystko jest o tobie
Masz poczytaj o tym sobie
Gubernator z miną dumną
Zaczął czytać jak nad trumną.
"Kto ty jesteś - Gubernator
Jaki zawód - likwidator
Kto cię kupił-pan z Berlina
Jaki znak twój - wazelina
Kochasz Polskę - nienawidzę
A dlaczego - bo się brzydzę
A co z Polską - już sprzedana
A dla kogo - mego pana"
Rzucił kartką z wściekłą miną.
-Kto mnie nazwał wazeliną?
Wyrzuć wszystko to do śmieci
Bo twa główka zaraz zleci.
Mam na głowie sprawy ważne
A to bzdury niepoważne.
Pora na następne kroki.
Przygotować dwa wyroki
Na tych hycli co mi szkodzą
I za nos was wszystkich wodzą.
Do więzienia ich powsadzać
To nie będą nam przeszkadzać.
Tak zajęty on jest dniami
Ciągle w walce z kłopotami.
Pisać o tym bardzo trudno.
Jedno pewne, nie jest nudno.