Ostatni dzień lata
Niby radosny, w głębi zasmucony.
Jego myśli latają w przestworzach.
Dusza samotna stoi na rozdrożach.
Żałosny starzec z bagażem na plecach
Puka do ludzi zamkniętych w fortecach
Czygóż on szuka każdego poranka?
Czy mu się marzy młodziutka kochanka?
Choć do każdego serca starzec puka
Kochanki żadnej od dawna nie szuka.
A gdzie są starcze twoi przyjaciele?
Już ich nie znajdziesz, czasu masz niewiele.
A starzec szuka. Nikt nie wie czego.
On nam nie powie.Czy wstydzi się tego?
I tak się błąka bez celu latami.
Pogada z ludźmi, pogada z ptakami.
I chodź nadzieja z nim już nie wędruje
Los niespodziankę jakąś mu szykuje.
Siłą go wsadził w parku na ławeczkę
Oczom ukazał przecudną dzieweczkę.
Oblicze piękne, spojrzenie serdeczne,
A serce miała niebiańsko bajeczne.
Gdy z boską pasją mówiła o wierze
I innych rzeczach, to słuchał jej szczerze.
I od tej pory chociaż raz w niedzielę
Spotykali się niczym przyjaciele.
Lubiła mówić, słuchał jak zgłodniały.
Każdy dźwięk słowa stał się mu wspaniały.
Nie trzymał przed nią żadnej tajemnicy.
Ona swej strzegła jak oka źrenicy.
To był ostatni już dzień tego lata.
Wyznała mu, że nie jest z tego świata.