WIOSENNY SPACER
Wirtualne serca nie krwawią
Barwną tęczę utkała Arachne
Mikrych złudzeń co pustkę zostawią
Step mych myśli i pragnień wysokich
Wciąż rozrasta się jak rak w mej duszy
I wysysa z niej żywotne soki
Rodząc smutek który diament skruszy…
Gęste noce nie niosą odmiany
Sen omija bezpiecznie wspomnienia
Słów niepadłych i gestów przerwanych
Pragnień nigdy nie wyjętych z cienia
Na ulicach miast takich jak moje
Wciąż mijają się te samotności
Uzbrojeni w wirtualne zbroje
Ślą przesłania do nieskończoności
Może myślą, że je ktoś odbierze
Rozgrzeszenie prześle w krótkim poście
Wtedy życie znowu barw nabierze
W Tinderowej ulotnej miłości…
Wiosna kwili śpiewem pierwszych ptaków
Wątłe pąki wychylają łebki
Gdzieś daleko grzmot wojennych rakiet
Na smartfonach lajki, memów strzępki
Brnę przez bagno tej wielkomiejskości
Z ściętą twarzą, z rękami w kieszeniach
Na pohybel świętej naiwności -
I tej wiośnie co się wyzielenia...