Świat oglądający
Jadę. Przez miasto
Oglądam pałacyk
Jedziemy dalej
Ale piękny placyk
Ludzie na lodach
Czy innych obiadach
W kolejkach
W swoich codziennych zwadach
Ktoś kłóci się
O cenę benzyny
Ktoś mówi
Że kłótnia to kpiny
Jeden zaczepia
Drugiego na stałe
A mnie te wszystkie problemy
Wydają się małe
Odległe
Oglądam wszystko z góry
Jedziemy, to na dół
To znowu do góry
I po chwili dopiero
Uświadomiłem sobie
Że to karawan
A ja pozostaje na życia głodzie
Już jako duch
Ciału towarzyszący
Ciału bez życia
Świat oglądający
//Marcin z Frysztaka
Wszystkie moje książki
Za darmo
Znajdziesz na stronie:
wilusz.org