Feniks liryczny
Jam jest ów Feniks, ten który spłonął.
Wstałem z popiołów, jak przede mną nikt.
Krew aż zawrzała jasno-zielono.
Rodził mnie w bólach wolnościowy krzyk.
Apokalipsy ściągam kotary.
Lustra Platońskie tłukę, bo ze szkła.
I choć czas nadal mierzą zegary,
to Tu i Teraz sam jestem lecz trwam.
Wokół świadome są georginie,
winem obrasta tu zmurszały mur.
Fioletem mgła się kładzie w dolinie,
po czym objawia się potęgą gór.
Jeśli również masz życia prozy dość,
nie oglądaj się, bo nie wiesz kiedy
przyjdę i powiem: do poezji wchodź.
Tu pomyślimy jak z wiersza nie wyjść.
Witold Tylkowski