Kolejna szansa
by na innych patrzeć z góry,
nie ukazując żadnego zamiaru,
brak gestu, mina jakby struty.
Onieśmielać swym wyglądem,
spojrzenie w oczy niewygodne, gdyby tak one zdradzały wiele,
a może zdradzaja,
chłodem wzrok ten wieje.
Za nisko żeby szczyty oglądać,
właściwie kto decyduje o tym,
czy ujmą na dole pozostać.
Łapać tych co jednak rady nie dają,
złagodzić uderzenie, ramieniem wesprzeć, co bardziej kruche jest od naszej wiary.
Decyzja kto na co zasługuje,
od nowa uczyć się jak dziecko,
próbować uśmiechu,
samemu uznać co konieczne.